Na zdrowie? Na zdrowie!

2007-10-10, 11:18:54

Lekarze nefrolodzy już od dawna chwalą moczopędne właściwości piwa. Czerwone wino ma w swoim składzie bioflawonoidy – związki, które wpływają na podwyższenie w organizmie tzw. dobrego cholesterolu korzystnie wpływającego na naczynia tętnicze, a żołądkowa gorzka z miodem czyni człowieka odpornym na jesienne chłody. Nie bez powodu też wódki na bazie ziół chętnie pijane są po posiłku, ponieważ ułatwiają trawienie ciężkostrawnych potraw.

Od niepamiętnych czasów wódce przypisywano właściwości lecznicze, a wieści o alchemikach produkujących cudowne leki szybko rozchodziły się po świecie. Powszechnie uważano bowiem, że moczenie ziół w alkoholu pozwala wyciągnąć z nich dobroczynne dla zdrowia składniki. Do dzisiaj większość wódek gatunkowych powstaje na bazie nalewów alkoholowych różnych substancji roślinnych, wytwarzanych w procesie zwanym maceracją.

W taki sposób powstają chociażby popularne u nas wódki ziołowe (od żołądkowej gorzkiej począwszy). Istnieją hipotezy, które twierdzą,że wyrób wódki zapoczątkowano w celach medycznych w Rosji w XII w. Już wtedy był to doskonały środek dezynfekujący, znieczulający i rozgrzewający. Napój ten nazwano wówczas „żziennaja woda” (woda życia) i przypisywano mu nie tylko właściwości zdrowotne ale i przedłużające życie. Nie przypadkiem też mocne alkohole zaczęli wyrabiać mnisi szukając lekarstwa na rozmaite, trapiące ludzkość choroby.

Na temat korzystnego wpływu alkoholu na organizm ludzki przeprowadzono już wiele badań. Do tej pory udowodniono między innymi, że picie alkoholu, oczywiście w umiarkowanych ilościach pomaga zapobiegać chorobie wieńcowej oraz chorobom serca. Jedno jest pewne: łacińska aqua vita, polska okowita, szwedzka branvin i rosyjska „żziennaja woda” służyły pierwotnie jako medykamenty i jeszcze w XVII w sprzedawano wódkę jako lekarstwo na wszelkie dolegliwości (od kolki po dżumę). W XVIII i XIX w. przepisy na nalewki były pilnie strzeżone i przekazywane jako rodzinne klejnoty. Nie mogło ich zabraknąć w żadnej dworskiej apteczce.

Ernest Hemingway dolewając w czasie śniadania dżin do herbaty mawiał, że zawsze gdy sprawy miały się naprawdę źle, jeden drink pozwalał mu widzieć wszystko w o wiele lepszym świetle, a dzisiaj można spotkać zwolenników teorii, że nic tak nie sprzyja odprężeniu i rozjaśnieniu umysłu jak wypicie jednego kieliszka gorzkiej, zimnej wódki i zagryzienie jej słonym herbatnikiem.

Bierzmy więc przykład z doświadczeń naszych przodków: jak na lekarstwo czyli z umiarem!



www.hotelinfo24.pl