Hotelowe lekcje pobierane w sklepie rękodzielniczym prowadzonym przez moją mamę

2008-08-17, 00:04:35

To dziwne, że dopiero z wiekiem, zaczynamy coraz bardziej doceniać naszych rodziców i dobrodziejstwa, którymi nas obdarzyli. Ja, przynajmniej, czuję się szczególnie obdarowany tym, że urodziłem się w rodzinie przedsiębiorców. Chociaż moja matka odeszła od nas przed piętnastoma laty, to mądrość którą się podzieliła ze swoimi dziećmi, wystarczyła aby przetrwać do końca mojego życia. Mimo tego, że moja Mama nauczyła mnie wielu rzeczy o życiu w ogóle, takich jak zachowywanie pozytywnej postawy, to oprócz tego nauczyła mnie również podstaw biznesu.

Musicie wiedzieć, że moja Mama, tak jak bardzo wiele kobiet z jej pokolenia, poświęciła swoją zawodową karierę na rzecz wychowywania dzieci. Kiedy najmłodsze z czwórki jej dzieci poszło do szkoły podstawowej, Mama zdecydowała, że nadszedł już czas, aby spełnić jej życiowe marzenia dotyczące założenia i prowadzenia własnego biznesu. Posiadając, już od wczesnego dzieciństwa, szczególne uzdolnienia w kierunku prac manualnych i sprzedawania swoich dzieł sztuki i produktów rękodzielniczych, bardzo szybko zdała sobie sprawę z tego, że większe pieniądze można zrobić na sprzedaży produktów artystycznego rękodzieła i prowadzeniu kursów i warsztatów szkoleniowych, niż na wytwarzaniu tych dóbr. W ten sposób narodziła się koncepcja Sklepu Rękodzielniczego Kennedych (Kennedy Craft Shop).

Nie był to jednak zwyczajny sklep detaliczny. Kennedy Crafts było czymś w rodzaju społecznego klubu z szeroką wymianą informacji między fachowcami z pokrewnych dziedzin, gdzie kobiety z każdego zakątka naszego miasta przychodziły na spotkania oraz w celu pobierania lekcji w zakresie rękodzieła. Jednak prawdziwą atrakcją była po prostu autentyczna, szczera i ciepła gościnność, z jaką ze strony mojej Mamy, Barbary Kennedy spotykał się każdy z uczestników tych spotkań. Ona wiedziała, że prawdziwy biznes polegał na właściwych relacjach i związkach jakie tworzyliśmy, a nie na dostawach produktów rękodzielniczych, które nawet wtedy mogły być kupione gdzie indziej, nawet za niższą cenę w stosunku do naszego sklepu.

Taka filozofia biznesu naprawdę się opłaciła moim rodzicom, jako że mały biznes prowadzony przez Mamę, który założyła we własnym domu, szybko przeniósł się do centrum handlowego, aczkolwiek do najmniejszego pomieszczenia sprzedaży detalicznej, w ostatnim bloku na końcu pasażu handlowego. Jednak w ciągu trzech lat przeprowadziliśmy się do większego lokalu w tym centrum, jak również przejęliśmy przestrzeń handlową po obu jego stronach. Po pięciu latach, mój Tata, George, mógł sobie pozwolić na rezygnację z posady Inżyniera Elektryka i przyłączenie się do rodzinnego biznesu i zapoczątkowanie oddziału hurtowej sprzedaży wyrobów rękodzielniczych.

Moja własna kariera zawodowa rozpoczęła się w wieku dziewięciu lat, kiedy uległem fascynacji tym rodzinnym biznesem, szczególnie związanym z obsługą kasy, którą w rzeczywistości mogłem dosięgnąć tylko dzięki wysokiemu drewnianemu taboretowi, który zrobił dla mnie mój Tata.

Pracowałem na pełnym etacie w Kennedy Crafts w wieku od 9 do 20 lat.

Pobrane lekcje:
- Zapamiętywanie nazwisk
- Opieka nad oknem wystawowym
- Witanie innych osób, jako pierwszy
- W przypadku wątpliwości, przyznawanie racji klientowi

Później, za czasów WalMart i K-Mart oraz Ben Franklin Crafts' biznes rozkwitał. Skromny ale godny podziwu sukces?

Zdecydował się wycofać z biznesu, kiedy interes zwyżkował. Tata zwiedził faktycznie 50 stanów na dowód czego posiadał 50 stanowych kamizelek. Kiedy Mama zmarła dokładnie 10 lat później, byłem z biznesu szczególnie zadowolony.

Doug Kennedy



www.hotelinfo24.pl