Dla mnie lub dla ciebie, Ritz-Carlton Chicago, to miejsce
platynowych kart, apartamentów prezydenckich i popołudniowych herbatek ludzi z
towarzystwa. Ale dla czteroletnich bliźniąt Teddy i Alexa Bahu, jest tylko
„domem Sofii Roth [ich przyjaciółki].”
Mniejsza o obrotowe drzwi, z pochodami ludzi wychodzących i wchodzących z
bagażami, lub armię portierów hotelowych, pokojowych i personelu lobby, zawsze
obecnych na dole. Jest to miejsce, gdzie Teddy i Alex chodzą oglądać TV na
modnym, wmontowanym w ścianę, płaskim ekranie, w błękitnym salonie
wypoczynkowym Sofii, i gdzie chodzą czasami popływać, w czymś co nazywają
„basenem Sofii”
W świecie Sofii basen jest na dziesiątym, pralnia na dziewiątym, concierge na
dwunastym piętrze, tak jak lobby i restauracja Greenhouse. Dom rodzinny Sofii
Roth znajduje się na dwudziestym siódmym piętrze.
Dla Rothów – ojca Petera, mamy Gabrieli, Sofii i jej 19–miesięcznej siostry
Kateriny – wszystko to jest częścią ich, jak się wydaje, romantycznego życia w Ritzu,
dokąd rodzina przeprowadziła się 1,5 roku temu, gdy Peter zaakceptował pracę na
stanowisku dyrektora hotelu. Od tego czasu hotelowe lobby przekształciło się w
przedłużenie ich salonu, pracownicy hotelowi stali się ich 500-osobową rodziną,
a goście hotelowi stale zmieniającymi się sąsiadami.
Personel hotelowy żartobliwie nazywa Sofię „ich własną Eloise”, co jest
nawiązaniem do serii książek dla dzieci, napisanych w latach 50-tych przez Kay
Thompson, o przedwcześnie rozwiniętej 6-letniej dziewczynce, która mieszka w
Hotelu Plaza w Nowym Jorku. Odmiennie, niż awanturnicza Eloise, Sofia jest
taktowna i dobrze wychowana. (Również Hotel Plaza, jest już obecnie zamknięty).
Nie oznacza to jednak, że nie jest skora do niezdyscyplinowania, upartości i
złośliwostek charakterystycznych dla 4-letnich dziewczynek. Przez większość
czasu zachowuje się jak typowa mała dziewczynka. Jest, jak na swój wiek wysoka,
chodzi do przedszkola, ma upodobanie do różu i purpury i nieskończenie długiego
grania w Candyland.
Życie w „domu” Rothów jest również typowe. Peter Roth, 36 lat i jego żona
Gabriela, 34 lata, są uprzejmi i praktyczni. Ich skromne, zajmujące 2000 stóp kwadratowych
mieszkanie, składające się z trzech sypialni i trzech łazienek, jest wciśnięte
pomiędzy pokojami dla gości i nie wygląda jak hotelowy apartament. I taki dom
preferują Peter i Gabriela.
Kiedy ludzie nas odwiedzają, ich pierwszą reakcją jest „O! To jest mieszkanie.
Nie wygląda jak pokój hotelowy,” mówi Gabriela. „Zazwyczaj są zaciekawieni tym:
Jak to jest? Czy mamy swoje własne meble? A, ja odpowiadam, że staramy się żyć,
tak jak inni, własnym życiem i stworzyć tutaj normalny dom.
Znajduje się tu kuchnia z pełnym wyposażeniem. Jest tu salon z przeładowanymi
sofami, skórzanymi fotelami i różnymi innymi przedmiotami, zebranymi przez
Rothów w czasie ich podróży. Różowa sypialnia, dzielona jest przez Sofię i
Katerinę. Inna sypialnia przeznaczona jest dla przyjaciół i członków rodziny,
którzy przyjeżdżają do nich w odwiedziny. Półki przyokienne wypełnione są
zdjęciami rodzinnymi, zdjęciami dzieci i ślubnym portretem Gabrieli i Petera.
Ściany, zaprojektowane pod artystycznym kierownictwem Gabrieli, są pomalowane w
stylu kalejdoskopu głębokiej czerwieni, pomarańczowego, żółtego,
ciemnozielonego i niebieskiego.
Kilka wskazówek
Z wyjątkiem hotelowego aparatu telefonicznego zamontowanego na ścianie w kuchni
i kilku ręczników z Four Seasons wraz z kilkoma mini buteleczkami szamponu, w
pokoju gościnnym, bardzo mało rzeczy wskazuje na to, co znajduje się za drzwiami
Rothów. „Chciałabym, żeby dzieci czuły się tutaj jak w domu, a nie tak jakby
mieszkały w hotelu,” mówi Gabriela. Będą spały w swoich własnych łóżkach. Będą
miały swoje własne zabawki. Chciałabym mieć poczucie, że jest to normalny dom.”
Ale ‘normalny’ przybiera innego znaczenia, kiedy mieszka się w luksusowym
hotelu. Mimo wszystko, nie jest to typowy jednorodzinny domek na
przedmieściach.
„Normalność” dla Rothów oznacza nie przywiązywanie się zbytnio do hotelowych
bonusów. (Większość udogodnień, jak również koszt apartamentu, są zawarte w
pakiecie umowy o pracę, Petera). Gabriela, która zajmuje się wychowywaniem
dzieci, robi pranie (apartament wyposażony jest w pralkę z suszarką), zakupy
artykułów spożywczych i gotuje, kiedy może, natomiast zamawia obsługę pokojową,
usługi pralnicze i posiłki w restauracji Greenhouse, na specjalne okazje.
Staranie się o zachowanie normalności, oznacza również, że Katerina i Sofia są
uczone, na czym polega różnica między ich mieszkaniem, a resztą budynku, która
jest dla nich po prostu „pracą Taty”.
Dla reszty hotelu „istnieje pewien poziom komfortu”, mówi Peter, „ale nie jest
to wolność absolutna. Nie jest możliwe, żeby pracownicy się zbyt wyluzowali, w
lobby. Ale jest to dla nich rodzinne pomieszczenie. Czują się tam wygodnie.”
Do ulubionych miejsc dziewczynek, zaliczają się: basen, dokąd Peter zabiera
Sofię w weekendy; promenada, wielkowymiarowa przestrzeń holu prowadząca z sali
jadalnej restauracji Greenhouse do pomieszczeń bankietowych, w tylnej części,
gdzie Katerina może dreptać, ile dusza zapragnie i sztuczny staw usytuowany
obok ekskluzywnej jadalni, gdzie zwykle organizowane są przekąski dla dzieci.
Chociaż rodzina Rothów nie mieszkała w hotelach – przed przybyciem do Chicago,
Peter kierował hotelem Four Seasons w Mexico City, gdzie wynajmowali dom –
praca Petera wymusiła na nich przeprowadzki. W ciągu 10 lat małżeństwa, Peter i
Gabriela, mieszkali w siedmiu krajach. Odpowiednio, obie córki urodziły się w
czasie pobytów w charakterze rezydentów w hotelach – Sofia, kiedy mieszkali w
Four Seasons Resort Carmelo w Urugwaju, a Katerina, krótko po przybyciu do
Chicago.
Ogólnie rzecz biorąc, dyrektorzy hoteli pracują w obiekcie przeciętnie od dwóch
do czterech lat, a rotacje postrzegane są jako okazje do rozwoju i awans
zawodowy, powiedział Peter, który pracował dla Four Seasons, będącego
właścicielem Ritz-Carlton Chicago, przez sześć lat. Pracował również dla
łańcuchów Hiltona, Sheratona i Intercontinentala. Mimo destrukcyjnego
charakteru pracy, Peter mówi, że wiele spośród rodzin dyrektorów hoteli,
których zna, posiada małe dzieci.
Jego umowa o pracę, zawierająca postanowienie o zamieszkaniu w miejscu pracy,
jest mniej powszechna, mówi Peter, ponieważ większość dyrektorów mieszka poza
swoimi hotelami, z wyjątkiem niewielu hoteli w krajach rozwijających się,
Europie i ośrodkach znajdujących się w specyficznych środowiskach. Zmiana ta
nadeszła w czasie, w związku z preferencjami osobistymi i preferencjami firmy,
a także projektami nowych hoteli, eliminujących pomieszczenia dla dyrektorów.
Peter mówi, że nie słyszał, aby w Chicago, jacyś inni dyrektorzy, mieszkali w
hotelach, którymi kierują.
W Ritzu dyrektor hotelu zawsze w nim mieszkał i wyższe kierownictwo postrzega
tę tradycję jako istotną przewagę w konkurencyjnym przemyśle hotelarskim.
Dostrzega, czego doświadczają goście
„Peter, nadzorujący i doglądający codziennych operacji hotelowych, on naprawdę
widzi każdego dnia to, czego doświadczają goście,” mówi Bill Taylor, dyrektor
generalny u Ritza. „On jest papierkiem lakmusowym, wykrywającym czy utrzymujemy
się na szczycie.”
Tym, którzy powątpiewają, czy hotel jest dobrym środowiskiem dla wychowywania
dzieci, lub zastanawiają się czy ciągłe zmiany zamieszkania odbiją się
niekorzystnie na dziewczynkach, Rothowie przyznają, że ich styl życia pociąga
za sobą takie wyzwania. „Mam przyjaciół, którzy mówią mi: „Czy myślałaś o
swoich dzieciach? Czy nie wpłynie to na ich niezrównoważoną osobowość, w
dalszym życiu?” mówi Gabriela. Ale, odpowiadam im, że przecież jest bardzo
wielu niezrównoważonych ludzi, mieszkających od lat w tym samym kraju, nawet
przy tej samej ulicy.”
Tak, jak to widzą, Peter i Gabriela, pozytywy ich sytuacji życiowej,
zdecydowanie przewyższają negatywy. Niezależnie od wydłużonych godzin pracy i uwiązania
do telefonów, Peter mówi, że kocha swoją pracę. A poza tym, wskazuje, że
wymagania w pracy, nie różniłyby się, gdyby był, powiedzmy lekarzem, prawnikiem
czy urzędnikiem korporacji. Ale być może najważniejszym dodatkiem
rekompensującym trudy pracy, jest to że: zamiast konieczności półgodzinnych lub
godzinnych dojazdów z pracy do domu, do czego zmuszona jest większość rodziców,
on jest oddalony od domu jedynie przejażdżką w windzie. Często wpada na górę,
na kawę, lunch lub odwiedziny Sofii po szkole. Wieczorami, kiedy pracuje do
późna, znajduje czas, aby poczytać dziewczynkom opowiadania lub położyć je
spać.
Odnoszą się do swojej sytuacji życiowej, jak do „daru” i mają nadzieję, że ich
dziewczynki podejmą właściwe decyzje co do wyboru różnych rzeczy, na obecność
których są wyeksponowane, czy to ludzi spotykanych w windzie, czy członków
personelu hotelowego, z którymi utworzyły specjalnego rodzaju stosunki.
„Szczerze mówiąc, nie powiedziałbym, że byłaby jakaś różnica w ich
doświadczeniu życiowym, gdybyśmy mieszkali w osobnym domu, gdzieś indziej,”
mówi Peter. „Nasza sytuacja życiowa wydaje się być bardziej dogodna i
łatwiejsza, ale problemy, które musisz rozwiązywać, w wychowywaniu dzieci, są
wszędzie takie same. To są problemy, z którymi się zetkniesz niezależnie od
miejsca, w którym mieszkasz.” A jeżeli chodzi, o rozpuszczanie dziewczynek
przez obsługę pokojową i inne hotelowe ułatwienia: „Myślę, że trzeba sobie z
tym jakoś radzić i stworzyć w swoich dzieciach świadomość konieczności
oceniania wszystkiego, co znajduje się wokół nich. Musimy ograniczać
korzystanie z niektórych usług. Jeżeli mieszkałbyś w prywatnej rezydencji, nie
pozwoliłbyś dzieciom na podnoszenie słuchawki telefonu i zamawianie pizzy,
kiedy tylko mają na to ochotę. Prawda?”
Rothowie, nie potrafią przewidzieć, jak długo pozostaną w Chicago, co hotelowy
biznes im zaproponuje lub czy będą mieli możliwość zamieszkania w innym
apartamencie luksusowego hotelu, w przyszłości. Ale oni siedzą już w tym po
uszy. „To jest część mojej pracy,” mówi Peter – przygodą, która przydarza się
jemu i jego żonie Gabrieli, a z której, mają nadzieję czegoś nauczą się ich
dzieci i będą to doceniać.
Aktualnie, Peter i Gabriela, korzystają z możliwości, jakie daje im pobyt w
Chicago, w hotelu Ritz. „To jest zdecydowanie szczególne, mieszkać tutaj,” mówi
Gabriela, chociaż przyznaje z uśmiechem, że dla jej dziewczynek i ich
przyjaciół, nie ma prawdopodobnie nic nadzwyczajnego, w mieszkaniu u Ritza: „Po
prostu, już tak jest”.
Życie bez stresu
W jaki sposób rodzina Rothów otrzymuje swoją pocztę i jak wyglądają inne
aspekty codziennego życia w Ritz-Carlton Chicago:
Poczta: Rothowie nie mają skrzynki pocztowej. Zamiast niej, wszystkie
listy adresowane do rodziny, trafiają do biura Petera.
Telefon: Posiadają trzy linie telefoniczne, dwie obsługiwane przez
hotelową centralę telefoniczną i jedną linię prywatną, której używają, na
przykład, w kontaktowaniu się z przedszkolem Sofii. Nie istnieje jakiś
„rzeczywisty system” liczenia rozmów telefonicznych do przyjaciół lub członków
rodziny.
Internet: mają dostęp do Internetu, o tej samej szybkości przesyłania
danych, z jakiej korzystają goście hotelowi.
Telewizja kablowa: posiadają sieć Direct TV, którą sobie zainstalowali i
nie jest ona dostępna dla gości hotelowych, chociaż mają bezpłatny dostęp do
hotelowej telewizji na-życzenie.
Pralnia: Nie ma pralki/suszarki w apartamencie, chociaż Rothowie, od
czasu do czasu korzystają z hotelowych usług pralniczych.
Śmieci: Jak w wielu innych wysokościowcach, na każdym piętrze znajduje
się zsyp na śmieci obsługiwany przez housekeeping, do którego Rothowie mają
dostęp.
Parkowanie: korzystają z parkingów hotelowych „To mnie psuje,
szczególnie gdy korzystam z samochodu z dzieckiem i zakupami” mówi Gabriela.
Sytuacje awaryjne: Dział techniczny hotelu jest na miejscu, 24 godziny
na dobę, 7 dni w tygodniu, aby zająć się cieknącymi kurkami, problemami
hydraulicznymi, awariami elektrycznymi, itd. „Jeżeli coś się psuje, nie muszę
iść do punktu napraw i załatwiać to osobiście lub spędzać pół soboty,
naprawiając coś w domu,” mówi Peter. „To jest naprawdę bardzo wygodne.”
Mięso: Ritz posiada, na miejscu, swojego własnego rzeźnika, co oznacza,
że Rothowie mogą zdobyć swoje steki bez konieczności opuszczania budynku.
Gabriela mówi, że zwykle sama kupuje mięso, ale czasami w związku z biznesowymi
obiadami i specjalnymi okazjami, polega na miejscowym rzeźniku. Najlepszym tego
efektem jest to, że szefowie kuchni pokazują jej jak przygotować poszczególne
dania.
Room service: Gabriela sama przygotowuje większość posiłków, ale ona i
Peter mówią, że zamawiają room sernice raz lub dwa razy w tygodniu, „w
zależności od zmęczenia”. Jeden z ulubionych posiłków? Medaliony z kurczaka.
Źródło: Chicago Tribune
|